Gdy dorastało pokolenie, urodzone w latach 80., gry uchodziły za bezużyteczny pochłaniacz czasu, odrywający dzieciaki i młodzież od pożytecznych zajęć.
Doświadczenie pokoleniowe
Niegdyś ich rodzice tracili czas, uganiając się po bazarach w poszukiwaniu pocztówek dźwiękowych od prywaciarzy, czy – ci o dekadę młodsi – spędzając długie godziny słuchając audycji nagranych z „Trójki”. Mimo to patrzyli niechętnie na wycieczki na giełdy komputerowe i wymianę kaset z grami na Amigę tudzież cartridge’ów Pegasusa, choć dla ich dzieci zapewne miało to podobny wymiar pokoleniowy. Sentymentalne wspomnienia graczy wpisują się idealnie w obraz kolorowych lat 90. – Polski ery transformacji systemowej i dzielnych pionierów kapitalizmu.
Język millenialsów
Pokolenie millenialsów, a więc ludzi urodzonych miedzy 1980 a 2000 rokiem, stanowi dziś istotną część rynku pracy. Jak dotrzeć do przedstawicieli tej generacji? Uniwersalnym kodem rozumianym przez tę grupę jest język gier. Od kilku lat rynek zaczyna to dostrzegać i wykorzystywać. Według szacunków Ambient Insight globalne przychody z gier szkoleniowych do 2021 roku osiągną 7,3 miliarda dolarów. Gra przestaje być jedynie pochłaniaczem czasu i dostarczycielem rozrywki. Staje się pełnoprawnym uczestnikiem kultury z jednej strony, zaś efektywnym narzędziem szkoleniowym czy marketingowym dla biznesu z drugiej. Dlaczego tak się dzieje? Co jest niezwykłego w tej metodzie?
Eksperymentuj do woli!
Podjęcie złej decyzji wiąże się z odczuwalnym skutkiem tylko w środowisku gry. Można pozwolić sobie na nieszablonowe myślenie i brawurę i spokojnie śledzić konsekwencje swoich ruchów. Być może okaże się że w tym szaleństwie jest metoda i wypracujemy nowy model działania, który przyniesie korzyści organizacji? Nawet jeśli nie – obejdzie się bez ofiar, a my będziemy bogatsi o nowe doświadczenie. Jesteśmy więc o milowy krok dalej, niż ucząc się samej teorii, możemy wypróbować nabytą wiedzę w praktyce. To jeden z kluczy, który powoduje, że ta metoda jest tak chętnie wykorzystywana. Bazowanie na nauce przez doświadczenie to optymalne wykorzystanie czasu i budżetu przeznaczonego na szkolenie.
Grywalizacja i współpraca
Te dwa pojęcia wykluczają się tylko teoretycznie. Element rywalizacji, który często (choć nie zawsze) jest elementem gry, jest też najczęściej jej największym magnesem. Lubimy rywalizować, a nade wszystko lubimy wygrywać. Na tym polega tajemnica tak dużego zaangażowania uczestników (kolejny atut w porównaniu z tradycyjnymi metodami szkoleń). Wygrana zwykle wymaga jednak współpracy i skutecznej komunikacji z innymi uczestnikami. Interakcja z innymi powoduje, że rezultaty szkolenia mogą być udziałem całej grupy, a nie poszczególnych uczestników, pomagając w budowaniu bądź rozwijaniu zespołów.
Ogranicza nas tylko wyobraźnia
Gra więc staje się intuicyjnym narzędziem dla działów HR w dużych, nowoczesnych organizacjach. Są pomocne przy rekrutacjach Są chętnie wykorzystywane do działań w zakresie employer brandingu. Gwarantują nie tylko wymierne efekty edukacyjne lecz także wspólne przeżycia, emocje i wyzwania, których nie dostarczą tradycyjne formy szkoleniowe. Szczęśliwie powoli do lamusa odchodzą czasy gdy budowanie team spirit w poważnych firmach opierało się na weekendowej balandze na koszt firmy, która przynosiła raczej wyrzuty sumienia i ból głowy niż zintegrowany zespół. Wykorzystanie gier nie ogranicza się jednak do działań HR. Mogą być one ciekawą propozycją nawiązywania i zacieśniania relacji z klientami, efektywna formą marketingową , narzędziem komunikacji produktowej i korporacyjnej. Tak naprawdę wachlarz zastosowań ogranicza tylko wyobraźnia twórców i użytkowników.